Zdjęcie: Materiały inwestora

Radni Rzeszowa odroczyli głosowanie na temat zmiany planu zagospodarowania działek w sąsiedztwie stadionu przy ul. Wyspiańskiego. To na jego bazie ma powstać Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne, ale brakuje jednej działki.

Formalności miały być już dopięte na ostatni guzik. W kwietniu ub. roku, jeszcze podczas kampanii wyborczej, Marek Bajdak, który wówczas pełnił funkcję prezydenta Rzeszowa, ogłosił, że miasto ma już wszystkie działki pod budowę PCL.

W lipcu 2022 Ministerstwo Sportu zadeklarowało, że przekaże 60 mln zł, czyli połowę kosztów inwestycji. Resztę mają dołożyć miasto i samorząd wojewódzki. 

Coś za coś

Tymczasem okazało się, że brakuje jednej działki. Właścicielem jest spółka Resovia Residence, która w sąsiedztwie PCL chce wybudować osiem wieżowców, w tym 90- i 126-metrowy.

Deweloper zaproponował miastu, że sprzeda działkę, ale w zamian chce uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego, który da mu zielone światło do rozpoczęcia inwestycji obok stadionu Resovii.

„Zwracamy się z prośbą o wniesienie w trybie pilnym na najbliższą sesję uzgodnionego projektu zmiany planu zagospodarowania przestrzennego u zbiegu ul. Wyspiańskiego i al. Witosa” – napisano we wniosku.

Dokument podpisali w imieniu „wszystkich, którym leży na sercu przyszłość miasta i rzeszowskiego sportu”, Aleksander Bentowski, prezes CWKS Resovia Rzeszów oraz Krzysztof Karwański z zarządu Resovia Residence.

Co na to radni 

Problem w tym, że ten sam plan już dwa lata temu negatywnie zaopiniowała Miejska Komisja Urbanistyczno-Architektoniczna i m.in. Stowarzyszenie Architektów Polskich.

Krytyczne uwagi dotyczyły m.in. wskaźnika intensywności zabudowy, współczynnika parkingowego, czyli ile miejsc parkingowych przypadnie właścicielowi mieszkania oraz powierzchni terenu przeznaczonego pod zieleń.

Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, chciał rozwiązać problem przez wywłaszczenie, ale ostatecznie z tego zrezygnował. – Aby nie toczyć sporów formalnych i spróbować osiągnąć porozumienie – mówił we wtorek podczas sesji.

Ale wcześniej, na temat planu i wiążących się z nim konsekwencji, chciał usłyszeć opinię radnych. – Jesteśmy w trakcie audytu dokumentacji z którego wynika, że dobrze byłoby porozumieć się z inwestorem, który ma tam tereny, i które są potrzebne do inwestycji – tłumaczył Fijołek. 

PCL ma służyć głównie lekkoatletom, ale miasto ma ambicje, żeby na boisku przy ul. Wyspiańskiego mogły być rozgrywane również mecze piłkarskie I ligi lub ekstraklasy. Dlatego trzeba jeszcze zmienić gotowy już projekt budowy.

Inwestor stawia przed ścianą

Wystąpienia klubowe rozpoczął Andrzej Dec z Koalicji Obywatelskiej. – Projekt tego planu jest niedobry. W tym kształcie, nie nadaje się do uchwalenia – powiedział na początku.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Przypomniał całą jego historię oraz to jakie budzi kontrowersje, zwrócił też uwagę na linię zabudowy. Powinna wynosić do 45 metrów od trybuny, a projekt planu przewiduje 17,5 metra

 – Jeżeli tak zostanie ograniczona, to może się okazać, że ze względów bezpieczeństwa, służby nie wyrażą zgody na organizowanie imprez  – argumentował Dec.

Klub KO zaproponował więc przygotowanie nowego planu z uwzględnieniem zmian, które „nie pogorszą warunków życia i umożliwią rozpoczęcia budowy w sensowym terminie”. 

To wiązałoby się odroczeniem finansowania budowy PCL, ale Andrzej Dec liczy na zrozumienie tych, którzy deklarowały wsparcie finansowe. – To trudne, ale nie wyobrażam sobie, że powiemy: „Trudno, uchwalmy taki plan, bo inwestor stawia nas przed ścianą”. 

Jak w Hong-Kongu

 – Gdyby samorząd rzeszowski przyjął ten plan w niezmienionej formie, to nie tylko byłaby kapitulacja, ale również kompromitacja – rozpoczął swoje wystąpienie Robert Kultys z PiS. 

 – To by oznaczało, że wszystkie obietnice wyborcze, cała koncepcja nowego planowania przestrzennego, zielonego Rzeszowa, to wszystko pada – mówił dalej Kultys. 

Radni PiS zaproponowali zmiany w planie, które zaakceptuje deweloper, ale też będą „uwzględniać interes społeczny”. Nawiązał tutaj do intensywności zabudowy.

 – Teraz jest tam trochę tak w Hong-Kongu – mówił obrazowo Kultys. – Jesteśmy gotowi do kompromisu. Oczywiście, inwestor będzie miał mniej mieszkań i mniej zarobi na tej działce, ale to i tak lepiej niż pozostawienie obecnego planu – przekonywał Kultys. 

Czas ucieka

Tomasz Kamiński z proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa wierzy, że uda się osiągnąć porozumienie, ale nie można zwlekać. 

 – Liczy się czas i chcemy jak najszybciej przystąpić do realizacji inwestycji i rozsądnego zagospodarowania terenów obok stadionu – mówi Kamiński. W przeciwnym razie miasto może stracić dofinansowanie. 

I apelował do radnych, żeby dali wsparcie prezydentowi. – Aby znalazł rozwiązanie, które przybliży nas do zrealizowania PCL – apelował do radnych Kamiński.

 – Bardzo mi na tym kompromisie zależy – powiedział na koniec Konrad Fijołek. I na piątek, 28 października, zaprosił do rozmów zarówno dewelopera, jak i przedstawicieli klubów w radzie miasta.

agnieszka.lipska@rzeszow-news.pl 

Reklama