Niemoc, Perfect Son, Coals i AGIM wystąpili w drugi dzień nowego festiwalu Tony w Rzeszowie. Estrada Rzeszowska zapowiada, że będą kolejne edycje imprezy.
Festiwal Tony zastąpił w tym roku Festiwal Przestrzeni Miejskiej i akurat zainaugurował w trudnym czasie – pandemii koronawirusa. W dwóch salach (parter Biura Wystaw Artystycznych i piętro „Niezłej Sztuki”) w piątek i sobotę zagrało 8 artystów, którzy poruszają się wokół takich gatunków muzycznych jak indie, art pop, czy elektronika.
Tak jak FMP był próbą wstrzyknięcia w kulturalne życie Rzeszowa ambitniejszej muzyki, tak Tony też podążają praktycznie tą samą ścieżką. Wykorzystuje dużo mniej znanych polskich artystów, ale – całe szczęście – zdolnych, jak choćby Rosalie, Sanah, Erith i ZAMILSKA, którzy zagrali w pierwszy dzień festiwalu.
W sobotę zagrali Niemoc, Perfect Son, Coals, AGIM. Estrada Rzeszowska, która zorganizowała Tony, miała ograniczone możliwości sprzedaży biletów z uwagi na pandemię. Karnetów było 60, wszystkie się wyprzedały, w jednym koncercie mogło uczestniczyć maksymalnie 80 osób. Za jeden koncert należało zapłacić 10 zł.
W piątek na koncert Erith można było jeszcze kupić wejściówki, na sobotnie koncerty bilety udało się wyprzedać tylko na Coals. Co do zasady, pierwszy koncert rozpoczynał się na parterze, po jego zakończeniu wszyscy musieli opuścić BWA, kolejny koncert był w „Niezłej Sztuce” i tak na zmianę. Uczestnicy musieli mieć maseczki.
Każdy, kto tylko chciał, mógł uczestniczyć w festiwalu. Część koncertów można było obejrzeć na żywo przez internet – Erith i Perfect Son.
Marcin Dziedzic, dyrektor Estrady Rzeszowskiej, mówi, że na szczegółowe podsumowanie Tonów jeszcze przyjdzie czas, ale cele i oczekiwania festiwalu zrealizowano. – Jesteśmy zadowoleni – podkreśla. Organizatorzy już w trakcie Tonów słyszeli głosy, że nowy festiwal w Rzeszowie przy takim doborze artystów był dobrym pomysłem.
– Jesteśmy też zadowoleni z postawy uczestników wobec stosowania się do wszystkich obostrzeń w związku z pandemią, za co bardzo dziękujemy. Oczywiście, już myślimy o kolejnych edycjach, które mają sens nawet w takiej rzeczywistości, jaką mamy teraz – uważa Marcin Dziedzic. – „Niech poniosą nas Tony” i do zobaczenia już za rok – zapowiada.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl