Ratusz nakazał zdemontować szklane kurtyny w Millenium Hall. „To droga publiczna”

Czy droga biegnąca przez prywatną galerię handlową powinna być drogą publiczną? Takie kuriozum od lat funkcjonuje na terenie Millenium Hall. Urzędnicy podają sprzeczne informacje na temat statusu drogi, a Mariusz Półtorak, prokurent firmy do której należy galeria, odgraża się, że pójdzie z nami do sądu.

 

Historię tej drogi przy ulicy Karowej już opisywaliśmy. Biegnie na przestrzał przez całą galerię, wzdłuż tzw. placu eventowego Millenium Hall. Właścicielem galerii jest spółka Develop Investment, której prezesem jest Marta Półtorak.

Droga powstała dzięki decyzji władz Rzeszowa, które przed laty wywłaszczyły kilkudziesięciu właścicieli działek. Miasto wypłaciło im odszkodowania w łącznej wysokości ok. 2,5 mln zł. Nadały również późniejszej decyzji o inwestycji drogowej rygor natychmiastowy. 

Ale co ciekawe – celem wywłaszczenia było ustanowienie na tych gruntach drogi publicznej, czyli takiej, z której mogą korzystać wszyscy – kierowcy, piesi, rowerzyści… Okrążające galerię między al. Kopisto i al. Rejtana drogi, powołane do życia tą samą decyzją z 2011 roku, uzyskały status publicznych w 2012 roku.

Jednak fragment wspomnianej ulicy Karowej, przecinającej galerię wzdłuż placu eventowego, według stanu na 21 czerwca 2017 r. drogą publiczną nie był. Miejski Zarząd Dróg w Rzeszowie twierdził ok. roku temu, że to droga wewnętrzna i nie została zaliczona do żadnej kategorii dróg publicznych. Z obu jej stron ustawiono znaki zakazu ruchu.

Potwierdzają to radni. Nie przypominają sobie, aby Rada Miasta głosowała zmianę statusu tej drogi na publiczną. Tymczasem ratusz twierdzi, że droga jest publiczna. Kto ma rację?

Decyzja, by ustanowić drogę publiczną przez galerię handlową dziwiła radnych Rzeszowa już w 2012 r. Zastanawiali się wówczas nad konsekwencjami tego pomysłu. Padały pytania, czy skwer i plac imprezowy zostaną otwarte dla samochodów.

Wątpliwości mieli też chyba sami urzędnicy. Piotr Magdoń, ówczesny dyrektor MZD, mówił, że część drogi przecinająca obiekt może zostać objęta strefą ograniczonego ruchu. Magdoń twierdził, że najważniejsze jest to, że Rzeszów zyskał nowe drogi, za których budowę miasto nie zapłaciło ani złotówki.

Zapłaciło za to za wspomniane wywłaszczenie – ok. 2,5 mln zł. Urzędnicy tłumaczyli wtedy, że drogi wokół i na terenie galerii były budowane w oparciu o tzw. specustawę. Z pewnością można było dzięki temu w kilkadziesiąt dni wywłaszczyć grunty i prowadzić inwestycję. W normalnym trybie często latami trwa dogadywanie się z właścicielami działek na terenach obiektów handlowych. W przypadku Galerii Rzeszów zabrało to ok. 6 lat. 

Nieuchronnie rodzi się pytanie, po co wydawać publiczne pieniądze na wywłaszczenie pod drogę, aby potem ograniczyć na niej ruch? Szczególnie, że ratusz motywował decyzję tym, że inwestycja drogowa „odciąży i upłynni ruch uliczny”. Jak to twierdzenie rozumieć w stosunku do ulicy Karowej?

Próbowaliśmy dociec, czy ul. Karowa jest drogą publiczną, ponieważ informacje na ten temat są sprzeczne. Jeden z wywłaszczonych właścicieli zażądał od miasta zwrotu działki, bo cel wywłaszczenia nie został zrealizowany. Na tej działce znajduje się jednocześnie tzw. przewiązka, parking podziemny galerii i droga.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Zmiana stanu prawnego tego gruntu może być bardzo kłopotliwa dla miasta. Możliwe, że po swoje działki zaczęliby się zgłaszać kolejni byli właściciele.

Develop Investment opiekuje się gruntem, na którym znajduje się droga, choć należy on do gminy, np. sprząta czy usuwa zimą śnieg. Ale też korzysta z niego. Przykładowo: na drodze ustawiane były parasolki i stoliki jednej z galeryjnych restauracji, firma postawiła konstrukcję, która pozwoliła przegrodzić drogę szklanymi kurtynami i zamontować drzwi z napisami: „Wejście” i „Wyjście”.

Nie tak dawno sytuacja częściowo się zmieniła, bo właściciele Millenium Hall zdemontowali szklane kurtyny i usunęli drzwi, ale została konstrukcja. Parasolki i stoliki nie stoją na drodze. Kto o tym zdecydował? – Od nas musiało pójść jakieś polecenie, skoro ten kawałek drogi ma mieć status drogi publicznej – usłyszeliśmy początkowo nieoficjalnie w Urzędzie Miasta w Rzeszowie.

Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa, potwierdza. – Rzeczywiście. Wysłaliśmy pismo do Millenium Hall z prośbą o demontaż szklanych drzwi, ponieważ są one na drodze publicznej. Millenium Hall dokonało demontażu na własny koszt. W tej chwili na ul. Karowej obowiązują takie same zasady ruchu, jak np. na ul. 3 Maja – jest ona głównie przeznaczona dla ruchu pieszych – mówi Maciej Chłodnicki.

Czyżby mogło to mieć związek z tym, że na kilka dni przed demontażem szkła sprawę drogi podjął program „Studio Polska” ogólnopolskiej TVP Info? Zapewne to zbieg okoliczności. Nie wiemy też, kiedy miasto wprowadziło obecne zasady ruchu.

Inwestor korzystał w tym przypadku z gruntu miejskiego, ale przez wiele lat nie płacił nic do kasy miasta z tego tytułu, jeśli trzymać się tego, co mówią urzędnicy. Dlaczego? Bo, jak twierdzili blisko rok temu, droga nie miała statusu publicznej. Gdyby była publiczna za utrzymanie terenu powinno płacić miasto, ponieważ to droga gminna.

Development Investment zaś winna uiszczać opłaty za każdy dzień zajęcia tzw. pasa drogowego. Do 21 czerwca 2017 r., czyli kilka lat od powstania drogi, firma nie płaciła, co potwierdzili urzędnicy w oficjalnym dokumencie.

Na temat usunięcia szklanych kurtyn chcieliśmy porozmawiać z Martą Półtorak, prezes DI. Na nasze pytanie Honorowa Obywatelka Rzeszowa jednak nie odpowiedziała.

Skontaktowaliśmy się więc z Mariuszem Półtorakiem, mężem Marty Półtorak, który w DI jest prokurentem. W wyjątkowo niemiłej rozmowie Półtorak stwierdził, że nie życzy sobie rozmawiać z naszą redakcją i zamierza skorzystać z drogi sądowej w związku z jedną z naszych publikacji. Powiedział m.in., że może zapłacić innym dziennikarzom, którzy podadzą prawdę o tym, jak piszemy. Rozmowę mamy udokumentowaną.

– Wszystko zrobiłem legalnie – mówił butnie Półtorak.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama