Zdjęcie: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej

Na sześć lat więzienia zostali skazani dwaj Ukraińcy, którzy zorganizowali fikcyjny wywóz papierosów z Polski na Ukrainę. Skazano także byłego celnika oraz pracownicę byłej już agencji celnej w Leżajsku.

Śledztwo w tej sprawie prowadził podkarpacki oddział Prokuratury Krajowej w Rzeszowie. Akt oskarżenia dotyczył zorganizowanej grupy przestępczej, która w latach 2011-2012 przez polsko-ukraińskie przejście graniczne w Korczowej tylko „na papierze” w 12 ciężarówkach wywoziła papierosy.

Na etapie prokuratorskiego śledztwa policjanci Centralnego Biura Śledczego szacowali, że na Ukrainę rzekomo trafiło 160 mln papierosów, a Skarb Państwa stracił na tym grubo ponad 100 mln zł. Jak się okazało, w ciężarówkach, zamiast papierosów, były materiały budowlane. 

Policjanci ustalili, że hurtowe ilości papierosów, które wyprodukowano w dwóch włoskich fabrykach tytoniu w Turynie i Anconie, nigdy do Korczowej nie dojechały, a na pewno nie przekroczyły granicy. Co się stało z papierosami? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że grupa przestępcza za paczkę papierosów we Włoszech płaciła 0,33 euro.

Aby uniknąć płacenia podatków (wtedy cena paczki dochodziłaby do 4 euro), wystarczyło zorganizować transport papierosów poza kraje Unii Europejskiej. Wybór padł na Ukrainę. Po opuszczeniu „papierosowej” ciężarówki terenu UE, z ciężarówki zdejmowano zabezpieczenia celne. W papierach wszystko grało tylko pod względem wagi ciężarówek, które w rzeczywistości były wypełnione cegłami i innymi materiałami budowlanymi. 

Żaden z polskich celników nie zaglądał do ciężarówek, bo nie musiał. Polskie służby celne przez granicę przepuszczały rzekomy transport papierosów, ale w papierach, które trafiły już do ukraińskich celników, była mowa o cegłach. 

Aferę „Tytońgate” wytropiła Izba Celna w Przemyślu, która powiadomiła prokuraturę o próbie wyłudzania podatków VAT. Policjanci CBŚP zatrzymali dwóch braci S. – Emila i Erwina (obywatele Ukrainy), którzy pracowali w firmie budowlanej ojca w Jarosławiu. W ręce funkcjonariuszy wpadł także trzeci Ukrainiec – Taras M. Zarzuty dostał również były już celnik z Leżajska – Jerzy H. oraz pracownica byłej leżajskiej agencji celnej, Beata K. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Jak się okazało w trakcie śledztwa, cegły do ciężarówek ładowano na terenie firmy ojca braci S., a na Ukrainę zawożone je do składu za Lwowem. Celnik stanął przed sądem, bo w papierach potwierdził, że jeden z transportów został sprawdzony. Tak się nie stało, a wychwycili to policjanci CBŚP, którzy mieli już pod „kontrolą” ciężarówkę.

Z kolei pracownica agencji wystawiła zlecenie konwoju opuszczenia z magazynów papierosów. Beata K., choć miała zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, oraz Jerzy H. dostali najłagodniejsze wyroki. Sąd Okręgowy w Przemyślu skazał K. na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata, a byłego celnika na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery.

Oboje mają zapłacić też po 25 tys. zł grzywny i w takiej samej wysokości pokryć koszty procesu. 

Na bezwzględne kary więzienia – po 6 lat – zostali skazani Emil S. i Taras M. (za udział w grupie przestępczej i przestępstwa karno-skarbowe) i grzywny w wysokości po 50 tys. zł. Ponadto, sąd zasądził od każdego z nich przepadek przedmiotów w kwocie ponad 5 mln zł. Obaj mają też zapłacić ponad 40 tys. zł kosztów procesu. Wyrok nie jest prawomocny.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama