Zdjęcie: Zabytkowy Szalet Miejski w Berlinie / www.fototrip.pl
Zdjęcie: Zabytkowy Szalet Miejski w Berlinie / www.fototrip.pl

Mieszkańcy, którzy wyjechali w okresie wakacyjnym z miasta mogli przeoczyć kilka mniej lub bardziej ważnych spraw. Jedna z nich to problematyczne szalety miejskie na bulwarach.

Jak podaje „Rzeszów News”: „Niestety wstępna cena za wybudowanie szaletów, którą podała dyrektor, nie przypadła do gustu Prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi, który przekonywał, że za 400 tys. zł to można wybudować porządny dom”. (Nie tak znowu drogo. Władzuchna w stolicy wybudowała luksusową toaletę nad Wisłą za jedyne 4,3 mln zł.).

Proponuję rozwiązanie tego problemu. Miasto powinno wybudować willę nad Wisłokiem, w której zamieszkają losowo wybrani, chętni mieszkańcy. Taka nagroda miejska, jak te auta czy pieniądze w durnych konkursach radiowych.

Są oczywiście pewne minusy związane z tą lokalizacją: hordy komarów i gimnazjalistów z jointami czy puszkami w ręku. W ramach tej nagrody mieszkańcy byliby zobowiązani udostępnić swój klozet potrzebującym. Gdyby to było jakieś uciążliwe, to można przekonać argumentem zarobkowym. Najlepsi w tej branży potrafią wyciągnąć kilka tysięcy miesięcznie. O niezłej kasiurze wiedział już w 69 roku n.e. cesarz Wespazjan, który opodatkował toalety publiczne, dając początek powiedzeniu: „pecunia non olet” – pieniądze nie śmierdzą.

Chałupka przy promenadzie to też całkiem prestiżowe miejsce. Oczywiście powinna odzwierciedlać wszystko to, co najpiękniejsze w Rzeszowie; musi być w odcieniach mocno pastelowych z wszystkimi kolorami tęczy, z sadzawką wyposażoną w wodotrysk i półkolistą kładkę, z gipsowymi figurami kobiet bez ręki, z pomnikiem sikającej dziewczynki do nocnika, trzymającej w jednej ręce łuk a w drugiej procę. To wszystko okraszone winno być całorocznymi świecidełkami na dachu. W toaletach pojawić się musi fototapeta z największą waginą świata w wersji pomnikowej, a w kabinach ma lecieć muzyka naszego ulubionego artysty Danzela.

Można by też dokonać podziału korzystających z wychodka, na zameldowanych w mieście tubylców płacących podatki i obcych. Tym pierwszym przysługuje papier czterowarstwowy zapachowy z nadrukowanym herbem Trzebowniska, które nie chce do Rzeszowa. A porządku pilnować miałaby straż miejska. W końcu większość mieszkańców uważa ich za darmozjadów. Przydaliby się aby choć podłogę lizolem przejechali.

I jeszcze napisy kibelkowe godzące niejednokrotnie w autorytet zacnych osobistości. Pasowałoby dojrzeć, aby nie pojawiły się rasistowskie napisy typu „Asfaltowy Tadek” czy „Lato się skończyło. Czas na wykopki. Wykopmy Bońka”. Podpisane: Greń.

Miejmy też nadzieję, że nie trafią się trudni klienci. Jak podaje przekaz ludowy: „Największą bezczelnością jest zes..ć się komuś na progu, otworzyć drzwi i poprosić gospodarza o papier”.

Reklama