Miejscy urzędnicy uważają, że radni klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Rzeszowa – Marcin Fijołek i Robert Kultys nie dbają o interesy miasta, ale działają tak, jak im jest politycznie wygodnie. Na „dowód” Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa polecił w ratuszu puścić nagrane podczas lipcowej sesji wypowiedzi obu radnych.
Podczas poniedziałkowego spotkania z pracownikami Tadeusz Ferenc postanowił „zdemaskować” dwóch rzeszowskich miejskich radnych PiS – Marcina Fijołka i Roberta Kultysa, którzy jego zdaniem, nie dbają o interesy miasta.
Prezydent polecił puścić w ratuszu ich wypowiedzi z lipcowej sesji Rady Miasta, które padły podczas dyskusji na temat uchwały zaproponowanej przez klub Platformy Obywatelskiej. Chodziło o wyrażanie sprzeciwu wobec rządowego planu wprowadzenia dodatkowego kryterium przy przyznawaniu dofinansowania dla samorządu terytorialnego na przebudowę, budowę lub remonty dróg powiatowych i gminnych.
PiS zabiera Rzeszowowi
Przypomnijmy, że obecnie rząd przyznaje dotacje samorządom według pięciu kryteriów, które są odpowiednio punktowane: kryterium „techniczne”, które odnosi się do poprawy bezpieczeństwa ruchu (0-20 pkt.), kryterium „sieciowe” – chodzi o wskazanie czy jest to droga powiatowa czy gminna (0-5 pkt.), kryterium „dostępności komunikacyjnej” (0-7 pkt.), kryterium „finansowe” (0-5 pkt.) oraz kryterium „kontynuacji ciągu” – uwzględnia czy planowana do dofinansowania droga stanowi kolejny odcinek drogi oddanej do użytku w ciągu ostatnich trzech lat (0-5 pkt.).
Zmiana polega na tym, że do już istniejących wytycznych rząd chce dodać jeszcze jedno kryterium – „dochodowe” (0-8 pkt.) Jeśli się tak stanie, Rzeszów straci możliwość ubiegania się o ministerialne pieniądze na rozbudowę dróg, ponieważ dochód własny stolicy Podkarpacia jest wyższy niż średni dochód jednostek samorządu terytorialnego województwa. Uchwałę w lipcu przyjęli radni PO i proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa. Klub PiS był przeciw.
– Takie miasto, jak Rzeszów ma o wiele większe możliwości pozyskiwania pieniędzy niż jakaś drobna gmina. Jeśli rząd proponuje rozporządzenie, gdzie te gminy będą miały większe szanse na pozyskanie pieniędzy, to nie żałujcie im tego. My, jako duże, silne miasto, jako miasto, które ma duże wpływy z podatków, miasto, które w stanie jest prowadzić duże inwestycje – naprawdę nie stracimy na tym, a zmiana pomoże gminom – mówił podczas lipcowej sesji Rady Miasta Robert Kultys (PiS).
– Przez chwilę nie patrzmy na to przez pryzmat nacjonalizmu miejskiego – tylko my się liczmy. Tam też mieszkają Polacy. Pozwólcie, aby oni też się rozwijali – dodawał.
PiS: To polityczny happening
W podobnym tonie wypowiadał się również Marcin Fijołek, szef klubu PiS, który zaznaczył, że proponowane przez rząd zmiany mają się przede wszystkim przysłużyć bezpieczeństwu na drogach.
– Nowelizacja nie wprowadza żadnych drastycznych zmian, które uderzałyby w jakikolwiek sposób w Rzeszów – stwierdził w lipcu Fijołek.
W rozmowie z Rzeszów News kilka dni później, dodawał również: – Opinia PO wyrażona w uchwale Rady Miasta to polityczny happening, który jednocześnie dowodzi o krótkowzroczności polityków tej partii oraz braku szerszego spojrzenia na Rzeszów i jego znaczenia w kontekście całego regionu.
Za te słowa, które padły z ust radnych, urzędnicy nie zostawili na nich suchej nitki, twierdząc, że wypowiedzi Kultysa i Fijołka na sesjach są podyktowane polityczną wygodą, a nie interesem miasta.
– Mam wrażenie, że ci radni stawiają Rzeszów w pozycji winnego za to, że się za szybko i za dobrze rozwija. Boją się, że mieszkańcy okolicznych gmin będą brali z nas przykład – komentował usłyszane z nagrania wypowiedzi radnych Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.
– Jestem wręcz zdziwiony takimi wypowiedziami, bo każdy radny składał ślubowanie, że będzie robił wszystko co może, aby miasto rozwijało się i służyło mieszańcom. Nikt nikomu nie zabrania się rozwijać, a ciągnięcie Rzeszowa w dół, bo wkładamy dużo pracy w to, żeby pozyskać dodatkowe pieniądze, jest karygodne – dodawał.
O co powinien dbać radny?
Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa, podkreślał również, że gdy władze miasta jeżdżą do Warszawy to nigdy nie mówią, że pieniądze, które chcą pozyskać dla Rzeszowa mają być zdobyte kosztem innych gmin.
– Miejski radny powinien dbać przede wszystkim o to, aby jak najwięcej pieniędzy szło dla nas, by naszym mieszkańcom żyło się lepiej i wygodniej, bo inwestycje realizujemy dla nich, a nie dla urzędników – mówił Stanisław Sienko.
Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa, zauważył z kolei, że ci sami radni, gdy dyskutowano na sesjach Rady Miasta o przyłączeniu sąsiednich terenów do Rzeszowa, twierdzili, że gminy sobie świetnie radzą i nie ma sensu ich przyłączać i wydawać na nie pieniędzy.
Niemniej jednak Tadeusz Ferenc robi dobrą minę do złej gry i twierdzi, że to, że to pochwała dla miasta, iż Rzeszów rozwija się intensywnie a inne gminy nie. – Niech działają, jak my. Też będą mieć pieniądze i będą mogli realizować inwestycje – podsumował dyskusję prezydent Rzeszowa.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl