Zdjęcie: Urszula Chrobak / Rzeszów News

– Czuje się obrażony. Zlecane jest projektowanie drogi ludziom, którzy nie potrafią połączyć Zarzecza z Siedliskami. To zwykła kpina – mówił na poniedziałkowym spotkaniu u wojewody podkarpackiego Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, na temat koncepcji południowej obwodnicy Rzeszowa.

Po tym, jak w mediach została przedstawiona koncepcja obwodnicy południowej przygotowana przez starostę podkarpackiego Józefa Jodłowskiego i wojewodę podkarpackiego Ewę Leniart (oboje reprezentują PiS), która zakładała przebieg drogi przez Boguchwałę, Rzeszów i Tyczyn, zawrzało wśród mieszkańców.

Przypomnijmy, na początku były dwie koncepcje miejskie, które zakładały budowę 6-kilometrowej drogi południowej od ul. Podkarpackiej do al. Sikorskiego, która biegłaby przez osiedla Zwięczyca, Budziwój i Biała.

Koncepcja ta była opracowana w oparciu o ogólny plan Rzeszowa ustanowiony jeszcze w 1992 roku. Następnie został on utrwalony w studiach gmin, które powstały w roku 2000 w Rzeszowie, w 2002 Tyczynie i 2005 w Boguchwale.

Protesty przeciwko wizji wojewody

Z realizacji koncepcji miejskiej południowej obwodnicy jednak nic nie wyszło, ponieważ przepadła szansa na pozyskanie ogromnego dofinansowania inwestycji z pieniędzy unijnych – 277 mln zł. W między czasie swoją koncepcję zaproponował również poseł Wojciech Buczak (PiS), nieformalny kandydat na prezydenta Rzeszowa.

Namnożone koncepcje budowy obwodnicy, zamiast uspokoić mieszkańców osiedli Zwięczyca, Biała i Budziwój, spowodowały, że początkiem lutego związali oni  komitet protestacyjny.  Dlaczego? Bo koncepcja wojewody i starosty okazała się dla nich całkowitym zaskoczeniem. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ.

Do mieszkańców tych trzech osiedli dołączyli także ci z Kielnarowej, Tyczyna i ul. Bajecznej w Rzeszowie – nie podoba im się, aby droga przebiegała wzdłuż rzeki Strug, a dokładnie ul. Mokrej Strony.

Swój protest wyrazili w liście do Ewy Leniart, argumentując, że o takiej koncepcji dowiedzieli się z mediów. Ich zdaniem planowana droga wg koncepcji wojewody i starosty  może spowodować zwiększenia zagrożenia powodziowego oraz wyburzenie wielu domów, o czym wcześniej nikt nie uprzedzał. Ponadto, taki przebieg drogi ich zdaniem zniszczyłby też siedliska żółwi błotnych i bobrów.

Ferenc: Kto się bierze za projektowanie?

W między czasie Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, zdeklarował też, że podejmie współpracę z wojewodą i starostą przy realizacji ich koncepcji. W tej sprawie odbyło się nawet w poniedziałek drugie już spotkanie, aby wspólnie zastanowić się nad dobrym rozwiązaniem, które pozwoliłby podjąć w końcu jakieś konkretne decyzje.

Dyskusje rozpoczęto od przedstawienia bardziej szczegółowej koncepcji wojewody. Nie spodobało się to Tadeuszowi Ferencowi, bo w opracowywaniu szczegółów trasy nie wzięli udziału miejscy urbaniści.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Czuję się obrażony. Dlaczego zleca się komuś realizacje planów dróg na moim terenie, kiedy w mieście mamy odpowiednie służby, które są od tego, aby ustalać przebieg dróg na terenie Rzeszowa. Zlecane jest projektowanie drogi ludziom, którzy nie potrafią połączyć Zarzecza z Siedliskami. To zwykła kpina – stwierdził Tadeusz Ferenc.

– Rozmawiamy o temacie, na który nie ma obecnie pieniędzy, bo uciekły. Najlepszym rozwiązaniem było to z 1992 roku. Architekci i urbaniści zaprojektowali wówczas drogę i należy się tego trzymać – dodawał.

Wojewoda: Kolejnych spotkań nie będzie

Ferenc zarzucił też wojewodzie i starostwu, że przygotowywaniem dokumentacji drogi zajmują się organy, które nie będą odpowiadać później za realizację inwestycji. Wojewoda za te uwagi zgromiła Ferenca mówiąc, że nie po to się spotkali, aby się wzajemnie szykanować. Dodała też, że wzajemne obrażanie się na siebie też nie pomoże, bo wówczas efekt będzie żaden.

– Potraktujmy sytuację jako wstęp do rozmowy. Jeśli miasto nie chce dyskutować, to niech każdy z nas pójdzie w swoją stronę. Kolejnych spotkań nie będzie i to wszystko – komentowała gorzko Ewa Leniart.

Wojewoda przyznała też, że faktycznie obecnie nie ma pieniędzy na budowę obwodnicy. Uspokajała jednak, że powinny się one znaleźć w nowej unijnej perspektywie finansowej. Dodała także, że mimo wszystko obwodnica powinna być drogą wojewódzką, którą przysłuży się nie tylko Rzeszowowi, ale też okolicznym miejscowościom.

– Inwestycja ta powinna być wspólnie realizowana  przez samorząd miasta i województwa. Inwestorem wiodącym byłby ten, przez którego teren  w większości przebiegała by trasa obwodnicy – tłumaczyła wojewoda.

Ferenc: Działamy dalej

Ferenc zarzucił Leniart, że gdyby nie to, że dwa lata temu pomył na budowę południowej obwodnicy nie pojawił się w ratuszu, to dziś nikt by o tej inwestycji w ogóle nie mówił.
Spotkanie zakończyło się oświadczeniem wojewody, która stwierdziła, że jeżeli miasto nie chce dalej rozmawiać, to dla niej temat jest zamknięty.

Tadeusza Ferenca taki obrót spraw w ogóle nie zdziwił. – Będziemy dalej działać. Pieniądze uciekły, ale będziemy rozmawiać w Warszawie, żeby prowadzić dalej temat. Moi urbaniści będą przygotowywać przebieg drogi na terenie Rzeszowa – mówił w rozmowie z Rzeszów News Tadeusz Ferenc.

– Koncepcja zaproponowana przez wojewodę i starostę jest całkowicie do przerobienia, bo np. kpiną całkowitą jest zaproponowanie, by w Boguchwale zrobić jedną jezdnie, gdzie wjeżdżamy na nią z ul. Podkarpackiej, która jest poszerzana obecnie do dwóch pasów w obu kierunkach – dodawał.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama