Zdjęcie: Materiały Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego

– Najważniejszym kryterium był czas i łut szczęścia – mówią sfrustrowani przedsiębiorcy o wynikach naboru na granty dla małych firm z Podkarpacia, które ucierpiały przez koronawirusa. – Lepiej się nie dało – odpowiada RARR. 

Nabór na granty dla mikro i małych firm z województwa podkarpackiego, których obroty z powodu pandemii spadły o co najmniej 50 proc., rozpoczął się 12 sierpnia o północy.

Już kilka godzin po tym zgłosili się do nas przedsiębiorcy, którzy „nie przecisnęli się” przez system ePUAP, czyli Elektroniczną Platformę Usług Administracji Publicznej. A ponieważ o przyznaniu wsparcia decydowała kolejność zgłoszeń, wielu z nich straciło tym samym szansę na pieniądze. 

Wystarczyły dwie minuty

Pula konkursu wyniosła 40 mln zł. Jak przekonuje Tomasz, jeden z przedsiębiorców składających wniosek o grant, pieniądze te rozeszły się w „dwie minuty”. – Najważniejszym kryterium był czas i łut szczęścia, a nie poprawność czy kolejność składania zgłoszeń, bo wiele złożonych wcześniej nie zostało odnotowanych przez serwery – żali się. 

Jego zdaniem skandaliczny był też przebieg samego konkursu. – Już w jego trakcie zmieniono warunki naboru, nie przygotowano infrastruktury technicznej. Poza tym, w innych województwach nabór wniosków ruszył o godz. 9:00, a u nas o… północy, kiedy pomoc techniczna jest niedostępna – twierdzi Tomasz. 

Przedsiębiorcy mają też inne wątpliwości. Uważają, że nieopublikowanie listy przedsiębiorców, którzy zakwalifikowali się do programu, „rodzi poważne wątpliwości co do transparentności samego sposobu wybierania podmiotów do programu”. 

Na nieprawidłowości zwrócił też uwagę gospodarczy serwis Carpatia Biznes. „Jak to możliwe, aby zalogować się do systemu, złożyć wniosek […] podpisać go cyfrowo,  potwierdzając kodem z otrzymanego SMS-a, w NIECAŁĄ SEKUNDĘ, a nawet kilka sekund???” – napisał.

Grafika: Carpatia Biznes

Nie było lepszego sposobu

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Oskarżeniom o brak transparentności stanowczo sprzeciwia się Mariusz Bednarz, prezes Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, która odpowiadała za nabór wniosków. 

– To nie jest żadna tajemnica. Listę opublikujemy, gdy podpiszemy umowy z przedsiębiorcami, a oni wyrażą zgodę na opublikowanie swoich danych. Obowiązuję RODO, za rozpowszechnianie podobnych informacji grożą nam ogromne kary – tłumaczy Bednarz.

Powtarza też, że nie było przerw w działaniu serwerów, a problemy wynikały nie z systemu, tylko z zabezpieczeń, jakie mu towarzyszą. – Wybraliśmy platformę ePUAP ze względu na jej bezpieczeństwo, dużą przepustowość i możliwość poświadczenia złożenia wniosku odpowiednim dokumentem – przekazuje prezes RARR-u.

Dodaje, że wybór późnej godziny na otwarcie naboru nie był przypadkowy. Prezes RARR-u jest przekonany, że w ciągu dnia ePUAP byłby bardziej obciążony, ponieważ z platformy korzystają internauci w innych sprawach.  

– Czy był lepszy sposób na przeprowadzenie naboru? Nie. Wybraliśmy najlepszą platformę. Wątpliwości są inne, ale zgłaszać należy je do resortu finansów i do samorządowców, a nie do nas. Czy na pewno właściwe było zastosowanie reguły „kto pierwszy, ten lepszy”? – zastanawia się Mariusz Bednarz.

– Z drugiej strony zasady były jasne od początku. Dlaczego przedsiębiorcy przystąpili do konkursu, którego zasady im nie odpowiadały? – pyta retorycznie prezes agencji. 

Z 12 tysięcy przedsiębiorców, którzy 12 sierpnia tuż po północy złożyli albo próbowali złożyć wniosek o grant, pomoc otrzyma tylko 1000. Początkowo granty miały trafiać do przedsiębiorców, których obroty z powodu pandemii spadły o co najmniej 30 proc., ale przed ogłoszeniem konkursu ostatecznie zaostrzono kryteria.

– Zrobiono to pod naciskiem przedsiębiorców, to oni oczekiwali zmian – podkreśla Bednarz. 

marcin.czarnik@rzeszow-news.pl

Reklama