Zdjęcie: gov.pl

Ok. 1800 osób z Rzeszowa i powiatu rzeszowskiego dostało „lewe” zaświadczenie lekarskie, które miało być przepustką do zdobycia prawa jazdy. Prokuratura wnioskuje o unieważnienie tym osobom uprawnień do kierowania pojazdami. 

Jedną z takich osób, które muszą się tłumaczyć w urzędzie i prokuraturze, jest pan Piotr (nazwisko do wiadomości redakcji). Prawo jazdy kategorii B ma od 2017 roku, kategorii A – od 2018 roku. Właśnie dostał informacje ze Starostwa Powiatowego w Rzeszowie, że prawa jazdy mu się cofa, bo zdobył je mając zaświadczenie lekarskie od nieuprawnionego lekarza.

– Jestem teraz totalnie uziemiony. Prowadzę firmy z milionowymi obrotami, a cała ta sytuacja skutecznie mi utrudnia prowadzenie działalności. W życiu prywatnym taki sam problem – nawet nie mam jak z dzieckiem do lekarza pojechać przez błąd jakiegoś urzędnika – mówi pan Piotr. 

Tym lekarzem jest Mariusz C., który w Rzeszowie zarabiał na wydawaniu „lewych” zaświadczeń lekarskich przyszłym kierowcom. Aby przystąpić do egzaminu na prawo jazdy, posiadanie takiego zaświadczenia jest obligatoryjne. Dokument potwierdza, że kandydat nie ma żadnych przeciwskazań do kierowania pojazdami. 

Mariusz C. przez długie lata miał uprawnienia do wystawiania zaświadczeń lekarskich. Współpracował z takimi rzeszowskimi ośrodkami szkoleniowymi jak Motor i Nitro. Listę takich lekarzy prowadzi Urząd Marszałkowski w Rzeszowie. W 2017 roku uprawnienia Mariuszowi C. urząd jednak odebrał, bo miał zastrzeżenia do pracy lekarza. 

Nie tylko w Rzeszowie

C. składał odwołania do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, potem Wojewódzkiego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Na każdym etapie przegrywał. Brak uprawnień do oceny zdrowia przyszłych kierowców uprawomocnił się we wrześniu 2017 roku. Mimo tego, lekarz nadal wydawał zaświadczenia lekarskie. 

– Skalę zjawiska szacujemy na około 1800 osób. Tylu lekarz wystawił zaświadczenie, nie mając do tego uprawnień – mówi nam Witold Adamczak, wicedyrektor wydziału komunikacji w Starostwie Powiatowym w Rzeszowie. To właśnie ten wydział teraz informuje kierowców o wznowieniu procedury administracyjnej dotyczącej otrzymania prawa jazdy. 

Dlaczego dopiero teraz? Bo starostwo nic nie wiedziało, że Mariusz C. stracił stosowne uprawnienia. Skąd się więc dowiedziało? Z pism Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszowa, która do urzędników starostwa wysłała już ok. 80 sprzeciwów wobec wydania  prawa jazdy kierowcom z „lewym” zaświadczeniem lekarskim. 

– Takie sprzeciwy skierowaliśmy również do urzędów w miastach ościennych – w Przeworsku i Jarosławiu. I będą kolejne – zapowiada Wojciech Przybyło, szef miejskiej prokuratury. A to oznacza, że skala wystawiania zaświadczeń lekarskich przez Mariusza C. może być znacznie wyższa się, niż się komuś wydaje. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!
Nieświadomi kandydaci

Mało tego, Starostwo Powiatowe w Rzeszowie zwróciło się do urzędów marszałkowskich w całej Polsce z pytaniem, czy Mariusz C. także w innych regionach figuruje na listach lekarzy, którzy oceniają stan zdrowia przyszłych kierowców. Może się bowiem okazać, że problemy z prawem jazdy mogą mieć nie tylko mieszkańcy Podkarpacia, ale z innych województw. 

– Osoby, które otrzymały takie zaświadczenia od lekarza, były nieświadome, że nie ma on do tego już uprawnień – przyznaje Witold Adamczak. Urzędnicy wzywają więc kierowców, że muszą dostarczyć prawidłowe zaświadczenie lekarskie. Procedura trwa 30 dni. Jeżeli w tym czasie ktoś zaświadczenia nie dostarczy, to starostwo unieważnia prawo jazdy.

Adamczak uspokaja: – Na żadnym z tym etapów nie traci się uprawnień do jazdy. Jeżeli ktoś w ciągu 30 dni dostarczy prawidłowe zaświadczenie, to odmawiamy prokuratorowi odwołania naszej decyzji. Jeżeli wydajemy decyzję, a było ich już kilka, o cofnięciu prawa jazdy, to ma się jeszcze 14 dni na odwołanie i dostarczenie zaświadczenia. 

Bareja byłby dumny

W tych ostatnich przypadkach kierowcy w terminie przynosili nowy dokument od lekarza. Problem natomiast mogą mieć ci, którzy kilka lat temu byli zdrowi, a w między czasie pogorszył im się np. wzrok, do takiego stopnia, że dzisiaj żaden lekarz zaświadczenia nie wystawi. Kłopoty mogą mieć też ci, którzy nie odbiorą na czas korespondencji z urzędu. 

– Bareja byłby dumny – komentują kierowcy. – Nie mamy żadnego luzu decyzyjnego – ubolewa wicedyrektor Adamczak. Niektórzy kierowcy zastanawiają się, czy wobec urzędów nie występować do sądów i na drodze cywilnej domagać się rekompensat za poniesione straty. Wielu kierowców pracuje bowiem za granicą. 

Próbowaliśmy porozmawiać z Mariuszem C. Bezskutecznie. Śledztwo w karnym wątku tej sprawy prowadzi z kolei Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Wszczęto je po zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Złożył je Urząd Marszałkowski w Rzeszowie. Ile lekarz zarobił na „lewych” zaświadczeniach? Nikt tego nie wie. Na razie.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama