Około 60 osób wzięło udział w akcji „Brońmy niezależnego dziennikarstwa” przed siedzibą Radia Rzeszów, gdzie po korytarzach od ośmiu lat niesie się przekaz PiS.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Czwartkowy protest zorganizował Komitet Obrony Demokracji w reakcji na ostatnie doniesienia mediów o mobbingowaniu dziennikarzy Radia Rzeszów, kneblowaniu im ust, cenzurze i podłej rządowej propagandzie, którą sączy się słuchaczom dzień w dzień.
Na protest przyszli także politycy opozycji, m.in. europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska, posłowie PO Krystyna Skowrońska i Marek Rząsa, szef podkarpackiego PSL Adam Dziedzic, była też wiceprezydent Rzeszowa Jolanta Kaźmierczak.
Pojawili się też kandydaci w wyborach parlamentarnych, którzy startują nie tylko z list Koalicji Obywatelskiej, ale także z list Nowej Lewicy i Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050 Szymona Hołowni) oraz działacze organizacji obywatelskich.
– Nie wiem, czy to kwestia powietrza czy klimatu, ale od czasu do czasu udaje się nam coś, co jest nie do zrobienia w skali całego kraju – zgromadzić wszystkie siły demokratyczne w jednej sprawie – zauważył Mariusz Szewczyk, szef KOD na Podkarpaciu.
Nie jesteśmy szczujnią
Wszyscy bronili Radia Rzeszów przed PiS-owską propagandą. A ta na antenie jest wtłaczana nieustannie. Oporni dziennikarze płacą wysoką cenę – wylatują z pracy, jak choćby głośny przypadek sprzed czterech lat Grażyny Bochenek.
Podobnych historii jest więcej. Pracująca od prawie 30 lat w Radiu Rzeszów Alina Pochwat-Cicha czuje się mobbingowana przez swoich przełożonych. Pochwat-Cicha przyszła w czwartek na protest, była na nim również wspomniana Grażyna Bochenek.
„Kłaniam się Państwu” – tak się przywitała z uczestnikami protestu Alina Pochwat-Cicha, tak jak od prawie 30 lat witała się ze swoimi słuchaczami. Pochwat-Cicha zabrała głos. Podkreślała, że media publiczne nie są państwowe, ani rządowe.
– Należą do wszystkich – do tych z prawa i do tych z lewa, do tych ze środka również, kobiet, mężczyzn, do dzieci, młodzieży, do osób nieheteronormatywnych, do wierzących i niewierzących, bo wszyscy na te media płacą – mówiła doświadczona dziennikarka.
Alina Pochwat-Cicha mówiła, że większość dziennikarzy zawsze chciała wzruszać, złościć, czasami uczyć swoich słuchaczy, poinformować ich o czymś o czym jeszcze nie wiedzą. – Ale nigdy nie chcieliśmy szerzyć propagandy – podkreślała dziennikarka.
– Jesteśmy dziennikarzami, a nie propagandzistami, jak słyszymy przez osiem ostatnich lat. Jesteśmy radiem, a nie szczujnią – Pochwat-Cicha dawała do zrozumienia, by dziennikarzy mediów publicznych nie wrzucać do jednego worka propagandystów PiS.
Radio – opresyjna Polska
W proteście uczestniczyła też Dorota Borcz, która w Radiu Rzeszów przepracowała 30 lat, od kilku lat jest na emeryturze. W 2005 roku, gdy PiS po raz pierwszy doszedł do władzy, założyła w rozgłośni związek zawodowy, który uratował ponad 20 osób przed zwolnieniami.
– Zależało im [ówczesnym władzom – przyp. red.] na wyczyszczeniu miejsca dla „swoich”. Teraz już to robią – mówiła Borcz. Choć w radiu już nie pracuje, to wie, co się obecnie dzieje z dziennikarzami. – Szykanowani, deptani, z zakneblowanymi ustami – opowiadała.
Borcz przez ostatnie dwa lata pracy była straszona, słyszała, że nie ma wystarczających kompetencji, ciągle była wzywana na „dywanik”, jasnego wytłumaczenia wzywania do „spowiedzi” nie poznała. Tak chciał prezes Przemysław Tejkowski, zwolennik PiS. I już.
– To radio, to taka Polska w pigułce, opresyjna Polska – gdzie prezes to kumpel Brudzińskiego, gdzie kierownicy za pieniądze są w stanie sprzedać swoją godność, gdzie sekretarka idzie na dyrektora programowego – opowiadała Borcz.
Dorota Borcz mówiła, że przez ostatnie lata Radio Rzeszów karmi słuchaczy sukcesami PiS, a wszelkie przejawy buntu dziennikarzy wobec tej propagandy kończą się konsekwencjami – przenosiny z działów do działów, odbieranie możliwości zarabiania dodatkowych pieniędzy.
– Października piętnastego pogonimy Kaczyńskiego – zaintonowała Borcz.
– Media publiczne zostały zamienione w propagandową tubę jednej partii. Dziennikarze są szykanowani, cenzurowani, mobbingowani. To niedopuszczalne! Na to żadna siła demokratyczna zgodzić się nie może – uważa Mariusz Szewczyk z KOD.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl