Zamieszanie w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie. Zemdlał ochroniarz, zmarł pracownik. Padają pytania, czy byli zarażeni koronawirusem.
– Proszę o pilną interwencję. Sytuacja jest naprawdę poważna – zaalarmował nas jeden z pracowników Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego.
Z relacji pracownika wynika, że 31 marca do gmachu urzędu przy ul. Grunwaldzkiej przyjechała karetka pogotowia po ochroniarza, który wcześniej zemdlał, a drugi miał problemy z oddychaniem. – Obaj mają bezpośrednią styczność z każdym pracownikiem, który wchodzi do urzędu – twierdzi pracownik urzędu.
W czwartek pracownicy dowiedzieli się o śmierci osoby, która w urzędzie była odpowiedzialna za roznoszenie środków czystości do łazienek i również miała styczność z ochroniarzami i też rzekomo miała problemy z oddychaniem.
– Chcemy znać prawdę. Dlaczego nas narażają? Płyny do dezynfekcji są tylko przy wejściu. Pracodawca nas nie zabezpieczył – nie mamy rękawiczek i siedzimy po kilka osób w pokoju – twierdzi nasz informator.
Pracownicy się boją
Niepokojące informacje dotarły także do Elżbiety Łukacijewskiej, podkarpackiej europosłanki Platformy Obywatelskiej. W piątek Łukacijewska publicznie zapytała Ewę Leniart, wojewodę podkarpackiego, czy to prawda, że jeden z ochroniarzy urzędu ostatnio zemdlał, a drugi ma problemy z oddychaniem.
Europosłanka chce się również dowiedzieć, czy to prawda, że zmarła sprzątaczka urzędu, a inni urzędnicy siedzą w pokojach, nie mając należytego zabezpieczenia. Elżbieta Łukacijewska zapytała także wojewodę, czy ochroniarze i sprzątaczka mieli kontakt z pracownikami urzędu i czy wykluczono u nich koronawirusa.
– Czy tak jak wielu Polaków w ostatnim czasie cierpią na problemy „z układem oddechowym i choroby towarzyszące”? Ludzie mają prawo znać odpowiedzi na te pytania, pracownicy urzędu boją się o zdrowie i życie swoje i bliskich – twierdzi europosłanka Łukacijewska.
„Kontakt wzrokowy”
Małgorzata Waksmundzka-Szarek, rzecznik wojewody podkarpackiego, potwierdza, że 31 marca do urzędu wezwano kartkę, bo „jedna osoba źle się poczuła”. – Nie jesteśmy uprawnieni do podawania informacji w tej sprawie – zastrzega Waksmundzka-Szarek.
Potwierdza też, że 1 kwietnia zmarł wieloletni pracownik urzędu. Czym się zajmował? Tego przedstawiciele wojewody nie chcą podać. Małgorzata Waksmundzka-Szarek informuje tylko, że osoby wchodzące do budynku „mają kontakt wzrokowy” z ochroniarzami.
Urząd przypomina, że w związku z zagrożeniem epidemiologicznym w Polsce, od „dłuższego czasu” nie obsługuje bezpośrednio klientów. Waksmundzka-Szarek twierdzi, że obecnie żaden z pracowników urzędu nie jest poddany przymusowej kwarantannie. W tej chwili 220 pracuje w urzędzie, 260 ma tzw. pracę zdalną, czyli pracuje z domu.
Odległość zachowana
Małgorzata Waksmundzka-Szarek przekazała nam, że urząd zapewnia pracownikom środki dezynfekcyjne lub rękawiczki ochronne zgodnie z rozporządzeniem z 31 marca br.
– Część pracowników korzysta z rękawiczek ochronnych. Jednocześnie wszyscy mają zapewniony dostęp do środków dezynfekcyjnych, a w miejscach wykonywania pracy zachowana jest wymagalna odległość między pracownikami – zapewnia rzecznik Waksmundzka-Szarek.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl