Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie samopodpalenia się 40-letniego mężczyzny przed budynkiem Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Lekarze walczą o życie mężczyzny.
– Śledztwo zostało wszczęte pod kątem nakłonienia mężczyzny do samobójstwa. Mężczyzna nie miał przy sobie dowodu osobistego, ale dokument też mógł się spalić – mówi Rzeszów News Łukasz Harpula, szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Na ulicy Kustronia w Rzeszowie w pobliżu Sądu Rejonowego, gdzie doszło do zdarzenia, pracowali policjanci i prokurator. – Przeprowadzane są oględziny, zabezpieczamy również okoliczny monitoring – dodawał Harpula.
Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że do zdarzenia doszło we wtorek po godz. 12:00. Po tym, jak mężczyzna podpalił się, z budynku sądu wybiegli policjanci i ochroniarze. Przy użyciu gaśnic ugasili płonące na mężczyźnie ubranie.
Obrażenia mężczyzny były tak rozległe, że początkowo policjanci nie byli w stanie nawet wskazać ani płci ofiary ani jej wieku. Mężczyzna w ciężkim stanie został przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Ma poparzone ok. 80 proc. ciała.
Tożsamość mężczyzny ustalona
Po południu Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik podkarpackiej policji poinformowała nas, że funkcjonariusze ustalili tożsamość mężczyzny. To 40-latek, który mieszkał w Rzeszowie. Z policyjnych ustaleń wynika, że mężczyzna chciał odebrać sobie życie.
Policjanci dotarli do rodziny 40-latka. – Dotychczasowe ustalenia wskazują, że powodem podjętej próby samobójczej były wyłącznie względy osobiste – przekazała nam we wtorek wieczorem Marta Tabasz-Rygiel.
– Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie wskazać konkretnej przyczyny, dla której mężczyzna dopuścił się tego czynu – powiedział Dominik Miś, szef Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
– Na razie nic nie wskazuje na to, by poszkodowany przed zdarzeniem był w sądzie i np. chodził po budynku z łatwopalną cieczą. Przy mężczyźnie znaleziono nadpalony pojemnik i telefon komórkowy. Nie znaleźliśmy żadnego listu, czy zapisków mogących wyjaśnić, dlaczego mężczyzna podpalił się – twierdzi prokurator Łukasz Harpula.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!– Z dotychczasowych ustaleń nie wynika, by 40-latek miał konflikt z prawem. Sprawdzamy, jakiej substancji użył do podpalenia się. Prawdopodobnie to była benzyna, ale nie wykluczamy, że mógł być to także lakier – mówią nam nieoficjalnie funkcjonariusze.
– To, że zdarzenie miało miejsce niedaleko sądu, to czysty przypadek. Nie ma ono również żadnego politycznego tła, tak jak to było z tym mężczyzną, który w październiku podpalił się w Warszawie – słyszymy od śledczych.
Policja poszukuje świadków zdarzenia. Można się kontaktować z dyżurnym Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, tel. (17) 858 33 10 lub 997.
AKTUALIZACJA: W środę przed godz. 10:00 w szpitalu przy ul. Lwowskiej mężczyzna, niestety, zmarł. Więcej TUTAJ.
Politycy w akcji
Wtorkowy dramat zaczęli już, niestety, wykorzystywać politycy. „Tak właśnie kończy się wykorzystywanie tragedii śmierci Pana Piotra S. przez totalnych i ich medialnych pomagierów” – napisał na Twitterze poseł PiS Joachim Brudziński, jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.
Piotr S., w proteście przeciwko rządom PiS, 19 października podpalił się przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Po 10 dniach mężczyzna zmarł w szpitalu.
Na komentarz Brudzińskiego odpowiedział m.in. Robert Biedroń, prezydent Słupska. „Przed sądami płonęły już znicze, teraz płoną ludzie” – napisał.
Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. „Wyhamuj Robert”, „Bardzo proszę o chwilę refleksji… Ten wpis jest nie na miejscu”, „Chyba posunął się Pan za daleko” – to tylko część komentarzy.
redakcja@rzeszow-news.pl