Zdjęcie: Maciej Brzana / Rzeszów News

„Po co karteczki na autobusach z dopuszczalną liczbą pasażerów, skoro na jedną z najbardziej obleganych linii puszcza się króciutki autobus?” – pyta Michał, Czytelnik Rzeszów News. 

Mimo że wciąż oficjalnie w Polsce mamy do czynienia w epidemią koronawirusa to życie w mieście wróciło już do względnej normy. Dowód? Przepełnione autobusy komunikacji miejskiej, które jeszcze do niedawna świeciły pustkami. Tym razem chodzi o linię nr 20, która po godz. 8:00 w poniedziałek wykonywała kurs z Rudnej Wielkiej do Rzeszowa.

Kurs ten, z uwagi na duże obłożenie, zwykle obsługiwał autobus przegubowy. W poniedziałek jednak było inaczej, o czym poinformował nas Michał, Czytelnik Rzeszów News.

„Ludzie jechali przyklejeni do siebie. Nie było jak wejść do autobusu. Nie było nawet najmniejszego luzu między pasażerami. Cały autobus był zapchany tak, że, jak ktoś chciał wsiąść, reszta musiała się do siebie dociskać coraz mocnej” – relacjonuje Michał.

„To kpina, zważywszy na sytuację epidemiologiczną. Po co karteczki na autobusach z dopuszczalną liczbą pasażerów, skoro na jedną z najbardziej obleganych linii puszcza się króciutki autobus? Przecież wiadome było, że ludzie będą wsiadać, skoro następny kurs jest po pięciu godzinach” – dodaje.

Miasto bije się w piersi i przyznaje, że rzeczywiście po godz. 8:00 w poniedziałek na linii nr 20 jechał standardowy autobus, mimo że zwykle tę linię obsługuje przegubowiec. – To była wyjątkowa sytuacja. Autobus przegubowy miał awarię, a inne były niedostępne. Mieliśmy wybór albo zawiesić kurs, albo puścić mniejszy autobus. Wybraliśmy to drugie rozwiązanie – przekazuje Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Co do ścisku w autobusie, miasto rozkłada ręce. – To problem wszystkich samorządów w Polsce, którego do tej pory nikt jeszcze nie rozwiązał. Kto ma pilnować wymagalnej liczby pasażerów? Kierowca? On jest przecież od tego, aby bezpiecznie dowieść pasażerów do celu – mówią nam miejscy urzędnicy.

Niemniej jednak Zarząd Transportu Miejskiego w Rzeszowie ma pomysł, jak ten problem, przynajmniej po części, rozwiązać. – Od kilku dni bardzo dokładnie na wszystkich liniach są liczeni pasażerowie. Tam, gdzie autobusy będą przepełnione, będziemy dokładać kolejne kursy – wyjaśnia Maciej Chłodnicki.

Chodzi głównie o linie, gdzie autobus kursuje np. raz na godzinę. Dodatkowe kursy mają pojawić się od przyszłego tygodnia.

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama