Zdjęcie: Ministerstwo Klimatu

Ratusz waha się, czy uruchomić program dotacyjny do zbiorników na deszczówkę. Dlaczego? Bo Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłosił podobny. – Nie chcemy się dublować – mówią miejscy urzędnicy. 

Pierwsze przymiarki do projektu dopłat do zbiorników na deszczówkę podjęto w czerwcu ubiegłego roku. Pomysł podsunęli radni PiS-u, ale nie został on ciepło przyjęty, bo zakładał finansowanie projektu przez miasto. 

Radni Rozwoju Rzeszowa i PO ostatecznie pomysł podchwycili – z tą różnicą, że pieniądze na program miały pochodzić z zewnątrz, m.in. od Unii Europejskiej i marszałka podkarpackiego.

Niestety, przy scenariuszu pozyskania pieniędzy „zewnętrznych” program nie mógł ruszyć natychmiast. A teraz nie wiadomo, czy ruszy w ogóle, mimo że jego szczegóły mieliśmy poznać jeszcze w maju.

– Na razie staramy się pozyskać pieniądze – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. – Przy czym zastanawiamy się, czy miejski program ma sens, skoro bliźniaczy, ogólnopolski uruchomił rząd – dodaje.

Nabór wniosków do rządowego programu „Moja Woda”, który ma łagodzić skutki suszy, rozpocznie się w lipcu. Z programu będzie można otrzymać do 5 tys. zł dotacji na przydomowe instalacje zatrzymujące wody opadowe lub roztopowe.  

Czy wobec tego miasto rzeczywiście zrezygnuje z programu? Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc niedawno podpisał deklarację o współdziałaniu miast Unii Metropolii Polskich w sprawie suszy (razem z m.in. Rafałem Trzaskowskim, prezydentem Warszawy, oraz Jackiem Majchrowskim, prezydentem Krakowa).

„W pierwszej kolejności skupimy się na wprowadzeniu monitoringu poziomu i jakości zasobów wodnych, dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w wodę, przywróceniu terenom podmokłym ich pierwotnego charakteru i funkcji, odpowiednim retencjonowaniu wód oraz na redukcji emisji gazów i podejmowania działań zapobiegających zmianom klimatu” – czytamy w deklaracji.

(cm)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama