Przedstawiciele rządu PiS poradzili władzom Rzeszowa, by do tematu poszerzenia miasta wrócili za rok. – Klasyczna spychologia – komentują uczestnicy spotkania.
W środę, 17 lipca, zgodnie z zapowiedziami, przedstawiciele ratusza pojechali do Warszawy na posiedzenie wspólnej komisji rządu i samorządu terytorialnego. Ratusz miał nadzieję, że uda się przedstawicieli rządu PiS przekonać do poszerzenia granic Rzeszowa od 2020 roku, mimo negatywnej opinii wojewody podkarpackiego Ewy Leniart (PiS) oraz rozporządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z 11 lipca.
MSWiA w przygotowanym rozporządzeniu sprzeciwiło się poszerzeniu Rzeszowa. Ratusz chce przyłączyć do miasta osiem podrzeszowskich sołectw: Malawę z gminy Krasne, Racławówkę Doły z gm. Boguchwała, Pogwizdów Nowy z gm. Głogów Młp. oraz Zaczernie, Nową Wieś, Jasionkę, Tajęcinę i część Trzebowniska z gm. Trzebownisko.
Władze Rzeszowa liczyły na to, że jeżeli na środowym posiedzeniu rządowej komisji uda się przekonać przedstawicieli PiS do poszerzenia Rzeszowa, to cały plan nie jest jeszcze na straconej pozycji. Ostateczną decyzję jeszcze w tym miesiącu podejmie Rada Ministrów, czyli rząd. Pozytywna opinia komisji rządu i samorządu terytorialnego pozostawiłaby nadzieję, że rząd PiS zmieni rozporządzenie MSWiA.
Co ratusz położył na stole?
W środę do Warszawy miał pojechać sam Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. To on, dobrze poruszający się po ministerialnych gabinetach, miał przekonywać przedstawicieli rządu, że poszerzenie miasta jest bardzo potrzebne. Ferenc, nieoczekiwanie, do Warszawy nie pojechał, podobno w ostatniej chwili zatrzymały go inne obowiązki. Miasto na posiedzeniu komisji reprezentował sekretarz Marcin Stopa.
Do Warszawy pojechali też przedstawiciele sołectw, które chcą być przyłączone do stolicy Podkarpacia: Eugeniusz Piotrowski, sołtys Malawy; Jerzy Wiśniewski, reprezentant grupy inicjatywnej na rzecz przyłączenia Malawy do Rzeszowa; Zbigniew Dziedzic, z rady sołeckiej Pogwizdowa Nowego oraz Tadeusz Kalandyk z Racławówki Doły. Oni mieli być dodatkowym wsparciem ratuszowych argumentów za poszerzeniem Rzeszowa.
Podczas posiedzenia Marcin Stopa przedstawiał argumenty „za” poszerzeniem miasta. Wśród nich znalazły się dobrze znane badania socjologów Uniwersytetu Rzeszowskiego z 2017 roku, które wskazały na to, że blisko 90 proc. mieszkańców z terenów już wcześniej przyłączonych jest zadowolonych z tego, że są częścią Rzeszowa.
– Wskazywaliśmy też na to, że niczym nowym nie jest to, że Rady Gminy nie podejmowały pozytywnych opinii ws. poszerzenia Rzeszowa, a mimo to nasze miasto rosło – mówi nam Marcin Stopa. – Ponadto, przypomnieliśmy, że dodatkowe konsultacje społeczne w Malawie, Pogwizdowie Nowym i Racławówce Doły pokazały, że mieszkańcy tych sołectw chcą być częścią Rzeszowa – twierdzi Stopa.
Wycieczka do Warszawy na kilka minut
Komisji z ramienia rządu przewodniczył Paweł Szefernaker, wiceminister SWiA. Z Szefernakerem miał okazję się spotkać Jerzy Wiśniewski. Twierdzi, że przedstawicielom sołectw dano zaledwie kilka minut na prezentację argumentów. – Minister Szefernaker najlepiej chciałby, by dyskusji nie było. Mają już gotowy projekt rozporządzenia. Dano nam się wypowiedzieć tylko krótko, bo nie było czasu – relacjonuje spotkanie Jerzy Wiśniewski.
– Podane argumenty niewiele jednak dały, ponieważ minister Szefernaker powiedział, że aby doszło do przyłączenia w pierwszej kolejności muszą się dogadać gminy. A jak to się nie uda, to mediatorem w sprawie ma zostać wojewoda podkarpacki. Poinformowano nas także, że do tematu mamy wrócić za rok – dodaje.
Wygląda więc na to, że rzeszowska delegacja zrobiła sobie tylko wycieczkę do Warszawy, z której, oprócz wspomnień, nic wartościowego dla miasta nie pozostanie. Jerzy Wiśniewski jest rozżalony postawą przedstawicieli rządu. – Nie chciano brać pod uwagę, że mieszkańcy Malawy sami zaangażowali się w to, aby zrobić wszystko, by w końcu po 11 latach stać się częścią Rzeszowa. A negocjacje przy wojewodzie już były – przypomina Wiśniewski.
Mentalni mieszkańcy Rzeszowa
Sam nie wierzy, że za rok klimat wokół poszerzenia Rzeszowa się zmieni, szczególnie, że władze gmin, z których miasto będzie chciało wyciągać sołectwa, nadal będą to torpedować i rzucać kłody pod nogi. Przedstawiciele Malawy twierdzą, że ich mieszkańcy od dawna mentalnie czują się częścią Rzeszowa, bezpośrednio są połączeni z należącą do miasta Słociną.
– W Rzeszowie załatwiamy wszystkie swoje sprawy w zakresie edukacji, pracy, zdrowia. W rzeszowskich podstawówkach uczy się około 200 naszych dzieci, w szkołach średnich – 300. Oni codziennie, aby dojechać do Rzeszowa, muszą chodzić po 2 km na przystanek do Słociny, bo gmina Krasne oferuje nam jedynie stare i niepunktualne MKS-y – mówi Jerzy Wiśniewski.
Przypomina, że w tegorocznym budżecie gminy Krasne na inwestycje w Malawie zapisano tylko 100 tys. zł. Mieszkańcy domagają się nowych dróg i chodników. Dochodzi też do kuriozalnych sytuacji. Lekarze z wiejskiego ośrodka zdrowia wychodzą na zewnątrz, by pacjentowi na wózku dać zastrzyk. – Osoba niepełnosprawna nie ma jak dostać się do środka, bo bariery dla niepełnosprawnych nie są likwidowane – mówi Jerzy Wiśniewski.
Nie wszystko jeszcze stracone?
Mieszkańcy z podrzeszowskich sołectw z zazdrością patrzą na tereny, które Rzeszów do siebie już wcześniej przyciągnął, w tym roku stało się tak z Matysówką z gminy Tyczyn. – Po zaledwie trzech miesiącach mieszkańcy mieli utwardzone drogi, mają nowe linie autobusowe. My też tego chcemy – twierdzi Wiśniewski.
Ratusz liczy, że rząd PiS zmieni zdanie i zgodzi się na poszerzenie Rzeszowa od 2020 roku. Miasto spodziewa się decyzji 23 lub 30 lipca, awaryjnie mogłoby się to stać w grudniu, tak jak przed laty było z przyłączeniem Zwięczycy do miasta. Jeżeli rząd wyda negatywną decyzję, miasto zamierza składać kolejne wnioski o poszerzenie Rzeszowa.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl