– Nie chcę, abyśmy byli stronami – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa i w sprawie lokalizacji wodnego placu zabaw proponuje mieszkańcom „Projektanta” konsultacje społeczne.
O wodnym palcu zabaw w Rzeszowie mówi się od ubiegłego roku. Temat ten wywołali w kampanii wyborczej do samorządu politycy PiS. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, wówczas obiecał, że tak inwestycja zostanie zrealizowana na osiedlu Przybyszówka.
Obecnie jest już gotowa koncepcja inwestycji, która ma powstać na skarpie w pasie zielonym między ulicami Odrzykońską, a Biecką. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ. Gdy mieszkańcy okolicznych bloków dowiedzieli się, jak sami twierdzą, z mediów, o tym, że wodny plac zabaw ma powstać pod ich oknami pojawiły się pierwsze głosy sprzeciwu.
Wówczas planowaną inwestycję zaczęli bronić projektanci, tłumacząc, że wodny plac zabaw to typowo osiedlowa atrakcja, która ma mieć nie więcej jak 10 urządzeń wodnych, więc z czysto logistycznego punktu widzenia, nie ma na szans, by na plac wodny zjeżdżały się rodziny z całego Rzeszowa.
– Nawet jeśli w pierwszy dzień na wodny plac zabaw zjadą się ludzie z całego miasta, to na drugi dzień to się już nie powtórzy, bo nikt nie będzie chciał stać w kolejce do małej fontanny czy mgiełki – przekonywał nas kilka tygodni temu Bartłomiej Gancarczyk, jeden z autorów projektu placu zabaw.
Na obrzeżach, a nie w środku osiedla
Nic to jednak nie dało. Mieszkańcy tzw. osiedla Projektant przygotowali petycję z wnioskiem o zmianę lokalizacji placu, pod którą podpisało się ok. 500 mieszkańców. We wtorek złożyli ją w ratuszu na ręce Tadeusza Ferenca.
– Przykro nam, że decyzję o budowie wodnego placu zabaw przed oknami naszych bloków podjęto bez konsultacji z nami. Chcemy, aby zachować tam tereny zielone – mówił pan Tomasz.
– Budowa wodnego placu jest świetnym pomysłem na rozwój miasta, ale nie przed oknami naszych bloków. Takie inwestycje powstają w całej Polsce, ale na obrzeżach miast, na otwartych terenach, gdzie jest dostęp do dużych parkingów. U nas na osiedlu już jest problem z parkowaniem – dodawał.
Pan Konrad, który od lat mieszka przy ul. Bieckiej, stwierdził z kolei, że mieszkańcy „Projektanta” nie są przeciwni rozwojowi miasta, wręcz przeciwnie. Rzeszów to ich miasto i chcą dla niego, jak najlepiej. Chodzi tylko o to, by decyzje nie były podejmowane w sposób doraźny, a przemyślany i przedyskutowany.
– Wodnemu placu zabaw mówimy jak najbardziej „tak”, ale inwestycje o charakterze miejskim powinny być umiejscowione np. w Parku Papieskim lub w nieczynnej fontannie na bulwarach, a nie w środku osiedla – stwierdził pan Konrad.
Zakochała się w Rzeszowie, ale…
Pani Anna z kolei zwróciła uwagę, że teren, na którym planowany jest wodny plac, to jedna z nielicznych zielonych przestrzeni na ich osiedlu. – Rzeszów wspaniale się rozwija. Jesteśmy dumni, że nasz prezydent wykonał taki milowy kok – mówiła pani Anna.
– Mówimy „tak” rekreacji, turystyce, ale na obrzeżach, jak np. w Parku Jordana w Krakowie, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zaakceptuje pomysłu, aby park wodny powstał w centrum osiedla. To jest głęboko niehumanitarne – dodała.
Pani Dagmara, która mieszkanie na osiedlu od 12 lat zwróciła uwagę na to, że do tej pory było ono ciche i spokojne. – Chce wypocząć w moim własnym mieszkaniu. Chce mieć ciszę, spokój i świeże powietrze, a to mi da posadzenie drzew – proponowała pani Dagmara.
– Gdybym chciała mieć hałas, kupiłabym mieszkanie w centrum miasta. Przyjechałam do Rzeszowa w 2007 roku i zakochałam się w tym mieście. Z sympatii do Rzeszowa zainwestowałam tu pieniądze w mieszkanie, ale obawiam się, że gdy będą je kiedyś chciała sprzedać, będą stratna, gdy powstanie u nas wodny plac zabaw – mówiła młoda kobieta.
Tadeusz Ferenc: jak najwięcej budować
Tadeusz Ferenc wysłuchał cierpliwie wszystkich głosów i propozycji innych lokalizacji placu zabaw. Już na samym początku wykluczył Park Papieski, zauważając, że tam już jest fontanna i jedyna planowana tam inwestycja to budowa ścieżki rowerowej.
W swoim stylu Tadeusz Ferenc przypomniał, że Rzeszów i Warszawa to jedyne miasta, którym przybędzie mieszkańców w najbliższych latach, dlatego miasto buduje dla nich szkoły, przedszkola, żłobki i miejsca do rekreacji.
– Kiedy objąłem urząd prezydenta 17 lat temu, ludzie cieszyli się z każdego chodnika. Zdaję sobie sprawę, że dziś nastąpił przesyt, ale jestem prezydentem tylko na chwilę i chcę, aby za moich kadencji jak najwięcej budować tego, co potrzebne mieszkańcom do życia – przekonywał Tadeusz Ferenc.
Prezydent zwrócił też uwagę na to, że podobne protesty pojawiły się kilka lat temu przy okazji budowy fontanny multimedialnej przy alei Lubomirskich. – Dziś cały czas są tam ludzie, dzieci się kąpią latem i nic się nie dzieje, a to przecież centrum miasta. Zastanówcie się więc, czy dobrze czynicie, zastanówcie się – apelował Tadeusz Ferenc.
Zdecyduje wynik konsultacji
Aby nie zaogniać sytuacji prezydent ostatecznie zaproponował salomonowe rozwiązanie – konsultacje wśród mieszkańców „Projektanta” ws. budowy wodnego placu zabaw między ulicami Biecką a Odrzykońską. – Nie chcę, abyśmy byli stronami, tylko znaleźli wspólne rozwiązanie. Moja decyzja będzie zależna od wyników konsultacji – zadeklarował Tadeusz Ferenc.
Komitet konsultacyjny ma składać się z mieszkańców osiedla „Projektant”, członków spółdzielni i miejskich urzędników. Póki co nie wiadomo jeszcze, kiedy takie konsultacje miałyby się odbyć.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl